Komentarze: 1
23 sierpnia 2008
"Ciemność". Pamiętam, że to było pierwsze, co pomyślałam. Istotnie, dokoła mnie było naprawdę ciemno i nic nie widziałam. Ale w ciemności wyostrzają się inne zmysły, między innymi słuch. Głos, który się do mnie odezwał, był przepełniony smutkiem i goryczą.
-Zuzanno? Czujesz się już lepiej?- Usłyszałam, jak niewidoczna dla moich oczu postać siada obok. Chciałam coś powiedzieć, ale bałam się. Strach sparaliżował mój umysł, sprawił, że stałam się otępiała i nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Poczułam na sobie czyjś oddech. Był ciepły i słodki, jak oddech kogoś, kto właśnie się obudził. Był coraz bliżej i bliżej, aż w końcu czyjaś twarz znalazła się zaraz przy mojej. Niewidoczna ręka dotknęła mojego podbródka, muskając go delikatnie palcami.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak cię kocham. - strumień ciepłego powietrza owionął moją twarz. To wyznanie mnie zaskoczyło, prawda. Ale zarazem sprawiło też, że na powrót mogłam mówić. Nie wiem, dlaczego. Może organizm nie wytrzymał takiej dawki stresu i lęku, że postanowił się poddać? W każdym bądź razie postanowiłam skorzystać z przywróconej mi umiejętności.
-Nie wiem, kim jesteś.
-Och, Zuzanno. Świetnie wiesz, kim jestem. Pomyśl. Co pamiętasz ze swojej przeszłości? - Głos był coraz bardziej strapiony. Ale ja nic nie pamiętałam! Chociaż może to lekka przesada. Miałam w głowie obray, ale były tak zamglone, niewyraźne i rozmyte, że za nic bym ich sobie nie przypomniała. Wysilałam umysł jak tylko potrafiłam, ale na próżno. Oznajmiłam to rozmówcy, a on roześmiał się smutno.
-Więc będę cię musiał wszystkiego nauczyć od nowa? -gładził mi ręką twarz.- Zacznijmy może od pierwszej, najważniejszej sprawy. Będzie ciemno tak długo i tak długo nie będziesz znała mojego imienia, aż uznam za stosowne to zmenić OK? Ty jesteś Zuzanna i masz 17 lat. To wiesz?
Potwierdziłam, a Głos kontynuował.
Nie możesz na razie wrócić do domu, musisz tutaj siedzieć. W pomieszczeniu obok jest łazienka, a jedzenie będę ci sam osobiście dostarczać. Wolę być sam, niż korzystac z pomocy innych ludzi, bo sam siebie nie zdradzę, prawda? Nie musisz mi potakiwać, ja wiem, że to prawda. Na razie jednak wystraczy ci to, co przed chwilą powiedziałem. I pamiętaj... kocham cię.
Usłyszałam, jak mój rozmówca wstaje i wychodzi, pozostawiając mnie samą. Prawie samą- zostawił mi w głowie niezły mętlik.